Wygrać stosunkowo małym nakładem sił, to było dzisiejsze zadanie MKS-u. Udało się je bez problemu zrealizować, lecz prawdę mówiąc, goście powinni wyjechać dziś z Lędzin z bagażem dwucyfrowego wyniku. Ważne są jednak kolejne 3 punkty, i fakt że lędzińskiej publiczności zaprezentowało się dziś kilku graczy, którzy ostatnio dostawali mniej szans na występy.

[singlepic=4162,360,320]

Krzysztof Kulpiński w ataku na bramkę Naprzodu. Foto: Lasman

Mecz od mocnego uderzenia rozpoczęli Karlik z Samkiem, którzy rozklepali obronę gości, lecz Frąckowiak zmarnował ich wysiłek w drugiej minucie i będąc tylko przed bramkarzem gości trafił w jego nogi. W 16 minucie pokazał jednak, że potrafi bramki zdobywać i piekielnie mocnym uderzeniem z 16 metrów – po zgraniu Samka – zdobył pierwszego gola. Już 180 sekund później, technicznym uderzeniem lobem po raz drugi umieścił piłkę w siatce Naprzodu. W tej połowie warte uwagi były jeszcze jedynie uderzenia Matyska z dystansu z 31 minuty i 42, jednak pierwsze minimalnie minęło cel, a drugie bramkarz przeniósł nad poprzeczką.

Tomek Matysek od początku drugiej połowy dążył do zdobycia swojego pierwszego po powrocie gola dla MKS-u, brał udział w wielu akcjach ofensywnych, lecz wyraźnie brakowało mu szczęścia. W 46 minucie zamiast strzelać będąc w sytuacji sam na sam – podawał i szansa przepadła. W 58 minucie i w 73 trafiał w słupek, najpierw uderzając z 14 metrów, a następnie przegrywając pojedynek jeden na jeden. W międzyczasie – także po akcji Tomka – Gajewski w 56 minucie fatalnie spudłował z 7 metrów, Śliwa w 59 główkował nad bramką, a strzały Karlika i Bomby z 64 minuty obrońcy Naprzodu wybijali z linii bramkowej. Na kwadrans przed końcem Samek z ostrego kąta uderzał obok, a Matysek minąwszy juz bramkarza w sytuacji sam na sam trafił w boczną siatkę. Gdy w 77 minucie Gajewski po akcji Polarza z 5 metrów podał piłkę bramkarzowi wydawało się, że rezultat 2:0 juz nie ulegnie zmianie. Na pięc minut przed końcem jednak szczęście uśmiechnęło się do Matyska, ktory po tym jak kolejny raz po jego strzale piłka trafiła w słupek, tym razem zdołał wykonać skuteczną dobitkę.

[singlepic=4154,360,320]

Tomek Matysek rozegrał bardzo dobre spotkanie. Foto: Lasman

A w 88 minucie zrehabilitował się Gajewski, który z bliska po dograniu Brony, ustalił wynik spotkania na 4:0.

Broniący w tym meczu bramki MKS-u Śliz, nie miał wiele pracy – w 50 minucie wyłapał uderzenie Świerczyny w krótki róg, a w 73 przed strata bramki uratował go Mikolasz, który wybił zmierzająca do siatki piłkę. Poza tym goście nie sprawili naszej defensywie większych problemów, co przed derbowym meczem z Unią, cieszy:)

MKS: Śliz, Polarz, Karlik, Mikolasz, Sowik (R.Roszak 65), Matysek, Śliwa (Brona 80), K.Firlej (Bomba 55), Kulpiński, Samek, Frąckowiak (Gajewski 46)