W dotychczasowych czterech spotkaniach sezonu zespół MKS-u zaledwie dwa razy trafił do siatki rywala. Dziś nasza drużyna zagrała jednak efektownie i skutecznie, wygrywając wysoko, bo aż 5:1. Trzeba jednak przyznać, że i zespół Czarnych miał sporo okazji, lecz tym razem skuteczność była po lędzińskiej stronie.

Pierwsza połowa – w porównaniu do drugiej – była kiepskim widowiskiem, a akcji bramkowych i emocji było jak na lekarstwo. W tym marazmie ciut lepsi okazali się lędzinianie, bowiem w 20 minucie po dalekim wrzucie z prawej strony, przytomnym odegraniu Gardawskiego i strzale Firleja w długi róg, MKS objął prowadzenie. Bardziej się martwiliśmy o to, czy poważnego urazu nie doznał uderzony w głowę Gardawski (który zmuszony był opuścić boisko), niż o to czy goście zagrożą bramce Brandysa. Momentami mieli optyczną przewagę, lecz niecelne uderzenia Charęzy z 9 minuty i Kościańskiego w 32, to było zbyt mało. Dobrą okazję w 38 minucie zaprzepaścił Drobiec, lecz Brandys nogami obronił uderzenie z 8 m. Z naszej strony bliski szczęścia był Roszak w 42 minucie, lecz po wrzutce Polarza z wolnego minimalnie chybił z 5 m, a uderzenia Gajewskiego z 21 i 30 minuty wyłapywał Korzec.

Druga połowa była o wiele ciekawsza, oglądaliśmy akcję za akcją. Tuż po wszczęciu gry Samek głową (po centrze Matyska) sprawdził refleks Korca, a chwilę później oko w oko z Brandysem stanął Kościański, lecz ten pojedynek przegrał. W 52 minucie Szeremeta ładnie na prawej stronie ograł Skrzypca, zagrał w pole karne, Matysek przepuścił piłkę, a Dąbrowski płaskim strzałem z 12 metrów podwyższył prowadzenie. W 65 minucie pierwszego gola w sezonie zdobył  w końcu „Matys”, przejął piłkę w środku pola po stracie Sitka, w swoim stylu ograł Kaptura i Korca wjeżdżając do bramki. 120 sekund poźniej padł kolejny gol, z rzutu rożnego dogrywał Matysek, a Dąbrowski z bliska pewnie trafił. To prowadzenie na chwilę zdekoncentrowało naszą drużynę, bowiem Drobiec w 71 minucie z 5 metrów trafił do siatki. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Dąbrowski, i po podaniu Sowika oraz koszmarnym błędzie Korca w 75 min. trafił do siatki po raz piąty ustalając wynik meczu. Mógł się on zmienić, lecz ani Karlik, ani Matysek do spółki z Gąsiorem nie zdołali pokonać Korca w sytuacjach sam na sam. Podobnej sztuki po drugiej stronie boiska dokonał Drobiec, który najpierw dał się zatrzymać Brandysowi, a w 90 minucie główkował jeszcze w poprzeczkę.

Zespołowi MKS-u potrzebny był taki przełomowy mecz, i miejmy nadzieję, że to był właśnie ten. Drużyna Czarnych niezbyt miło będzie wspominać chyba ostatnie wyprawy do Lędzin, dziś 1:5, w czerwcu 1:6… To zwycięstwo można chyba zadedykować Pawłowi Chmielowcowi, którzy bierze dziś ślub i zapewne delegacja po meczu udała się do niego z miłą wizytą ,a także Adrianowi Gąsiorowi, który obchodzi dziś urodziny. Niewiele brakowało, by uświetnił ten dzień zdobyciem gola, ale myślę, że 3 zdobyte punkty też są dobrym prezentem.

Zdjęcia z meczu i w naszej galerii, i na www.sport.tygodnikecho.pl 🙂

MKS: Brandys, Polarz, M.Roszak, Sowik, Bednarek, Szeremeta (Mikolasz 85), Matysek, Gardawski (Karlik 40), K.Firlej, Samek (A.Gąsior 65), Gajewski (Dąbrowski 46)

Czarni: Korzec, Łaba, Skrzypiec, Kaptur, Zadylak, Biedrzycki (Piotrowski 65), Widuch, Sitek, Charęza (Z.Biliński 35), Kościański (Połap 69), Drobiec

Sędziował Adam Doros (Zabrze)

W pozostałych meczach:

Iskra -Sokół 1:0 (Dudek)

Kosztowy – Leśnik 2:4 (Syćko 2 – Nikodem 2, Młynek, Kulisz)

Unia B.S. – Concordia 1:1 (Żukowski – Kempa)

Bełk – Łąka 3:1 (Obarski, Bysiec, Jaśkiewicz – Święty sam.)

GKS II – Stal 0:2 (Muszalik, Krasiński)

Krupiński – Tempo 4:2 (Winkler 2, Kuś, Wybierek sam. – Woźnica, Maszka)

Znicz – Pogoń 1:2 (Skwarek – D.Cisoń, Ptaszek)