Lędzinianie wrócili na tarczy z Góry. Wynik sugeruje że był to dla gospodarzy łatwy mecz, ale wcale tak nie było. Pierwsze pół godziny to była głównie walka o środek boiska, a okazji podbramkowych było niewiele. MKS miał dobrą okazję w 9 minucie, ale w sytuacji sam na sam w ostatniej chwili Magierę ubiegł obrońca. Nasz zespół wyglądał naprawdę nieźle, ale w 29 minucie sędzia podyktował rzut karny po tym jak piłka w polu karnym trafiła w rękę Darka Firleja. Jedenastkę pewnie wykorzystał Bartłomiej Bobla – grający trener Nadwiślana. Pięć minut później druga bramkę zdobył Morkisz, który wyprzedził naszych obrońców przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego.. Ten fatalny kwadrans zwieńczył Jerzy Dadok, który w 43 minucie w sutuacji sam na sam ograł Mokrego i strzelił trzecią bramkę. Na druga połowę nasi zawodnicy wyszli zmobilizowani i mecz zrobił sie znacznie ciekawszy. Jednak wpierw swoją szansę mieli gracze z Góry, ale Dadok z woleja z 17 m trafił w poprzeczkę. Później do głosu doszli nasi gracze i w 64 minucie Sopelewski w sytuacji sam na sam z Kwiatkowskim zdobył gola dla MKS-u. Nasi poszli za ciosem i 5 minut później po dośrodkowaniu z prawej strony Samka Magiera z bliska trafił w poprzeczkę. Kto wie, gdyby w tej sytuacji padł gol, mecz mógł sie różnie jeszcze potoczyć… A tak chwilę później nastapiła minuta cudów, kiedy to najpierw Mokry obronił strzał Bobli w sytuacji sam na sam, a dobitkę z linii bramkowej wybijał Sopelewski. Najciekawsze było to że wtedy w naszym polu karnym bylo chyba pięciu graczy z Góry, a naszych zawodników tylko trzech i to trwało przez długą chwilę… reszta chyba zamawiała pizzę w telepizzy… 😛 Następnie w 72 i 75 minucie Mokry ponownie był górą w sytuacjach jeden na jeden…. nie ma co, nasi obrońcy grali „futbol na tak”, tylko nie w tą stronę… A tak poważnie było to konsekwencją ofensywnego ustawienia zespołu w drugiej połowie, co jednak doceniam, bo przy odrobinie szczęścia straty mogliśmy odrobić. Jednak w 81 minucie już nic nie mogło nas uratować, Lukasek który przyjmując piłkę zagrał ręką, dośrodkował i Mizera głową pokonał Mokrego. W ogóle trzeba dodać, że sędzia podjął kilka dziwnych decyzji na naszą niekorzyść… Nasi mogli jeszcze zdobyć gola w 85 minucie, ale strzał Sławka Magiery po dośrodkowaniu Matyska z rzutu wolnego minimalnie minął bramkę. Tak więc po niezłym meczu, Nadwiślan pokonał MKS 4:1.

MKS: Mokry, Sopelewski, Bednarek, Bomba, Gołaś (M.Roszak 73), Matysek, D.Firlej (Wyskocki 62), K.Firlej (Gąsior 78), Gardawski, Samek, Magiera.

żółta kartka:D.Firlej