Już za parę godzin, o 17:00 MKS podejmie na własnym boisku kolejnego rywala. Tym razem będzie to Sokół Wola – drużyna teoretycznie słabsza niż poprzedni trzej rywale, ale za to… nieobliczalna.

[singlepic=5114,360,320]

Oby tym razem obeszło się bez prób łamania kończyn. Foto: Underek

Kibice z Woli na pewno nie mogą narzekać w tej rundzie na brak emocji, choć nie zawsze są to emocje pozytywne. Klub ten potrafi zarówno wygrać (z Wawelem), jak i przegrać (ze Stalą, u siebie) w stosunku 5-0. Bywają emocjonujące wymiany ciosów (porażki 3-4 z Czarnymi, 2-6 z Pszczyną), bywają chwile uniesień (triumf w Kobiórze) i totalnych klęsk (0-1 u siebie z …Ogrodnikiem, trzy dni temu).

W związku z powyższym ciężko cokolwiek przewidzieć na temat postawy rywala. Może za dużo lepiej nie mędrkować i skupić się na tym, że MKS ma passę trzech zwycięstw z wymagającymi rywalami. Dlatego też wydaje się, że gdy lędzinianie podyktują swoje warunki gry, to powinno być dobrze.

Aby do tego doszło, nasi zawodnicy nie mogą dzisiaj dać się wciągnąć w żadne gierki. Niejednokrotnie bywało tak, że gdy przyjeżdżał słabszy rywal, MKS „dostosowywał” swoją grę do jego poziomu. W rundzie jesiennej, w Woli gra była ostra. Przy kiepskim sędziowaniu zawodnikom Sokoła puszczały nerwy i odbywało się polowanie na kości. Oby dziś udało się uniknąć tego typu wyskoków z obu stron. Oby – mimo wielkiego upału – piłkarze zafundowali ciekawe, wielobramkowe widowisko. Oby ci, którzy wybiorą pojedynek Argentyny z Nigerią żałowali, że woleli gnuśnieć przed ekranem, zamiast przyjść na mecz. Oby wreszcie nasz MKS co najmniej powtórzył rezultat 2-0, jaki osiągnął w Woli.

Zapraszamy!