[singlepic=3175,360,320] Foto: Underek

Marcin Polarz udzielił pierwszego wywiadu dla Naszej strony.

Underek: Jak trafił Pan do Lędzin, kiedy pojawiła się oferta prowadzenia lędzińskiego klubu?

Marcin Polarz: Na początku stycznia, kiedy było już wiadomo, że nie zostanę dłużej w Rozwoju Katowice, zadzwonił do mnie prezes MKS-u Edward Urbańczyk i praktycznie po pierwszym spotkaniu podjąłem decyzję o przejęciu drużyny MKS Lędziny.

Underek: Czy prócz MKS-u były jeszcze jakieś inne kluby, które chciały Pana zatrudnić?

M.P.: Miałem kilka propozycji z zespołów czwartoligowych oraz niższych klas rozgrywkowych.

Underek: Co zadecydowało więc o wyborze oferty lędzińskiego klubu?

M.P.: Tak jak już wspomniałem, proponowano mi grę w różnych klubach, lecz wyłącznie jako zawodnik. Tutaj mam okazje sprawdzić się także jako trener drużyny seniorów, co było czynnikiem najistotniejszym, który sprawił, że zdecydowałem przejąć się lędziński zespół. Do tej pory prowadziłem jedynie zespoły młodzieżowe w sąsiednim Imielinie, najwyższa pora by spróbować swoich sił jako trener w dorosłej piłce. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Imielin i Lędziny dzieli niewielka odległość, a to znacznie ułatwia pracę.

Underek: Co Pan wiedział o lędzińskim klubie i grających tu zawodnikach?

M.P.: MKS nie jest mi klubem obcym, ponieważ jako zawodnik Rozwoju grałem na tym stadionie w 3 lidze i pamiętam, że zespół ten liczył się wtedy i chciałbym, aby przy mojej pomocy- za jakiś czas – wrócił na ten szczebel rozgrywek.

Underek: Jakie są pierwsze wrażenia z pobytu i pracy w Lędzinach?

M.P.: Jak najbardziej pozytywne. Choć nie ukrywam, że czeka nas dużo pracy, aby osiągnąć jak najlepsze wyniki z zespołem. Cieszę się, że zawodnicy wykazują ogromną ochotę do pracy i z dużym zaangażowaniem rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej.

Poodel: Pracował Pan już w o wiele większych klubach niż MKS („GieKSa”, Rozwój). Jak przystosował się Pan do, co tu ukrywać, małomiasteczkowego klimatu; co najbardziej zaskoczyło Pana w klubie „in plus”, a co „in minus”?

M.P.: Z przystosowaniem się nie miałem większych problemów,
bo przecież pracuję już w podobnym klubie
jak MKS. Co do plusów to przede wszystkim cieszy
mnie dobra atmosfera w drużynie, życzliwość co do
mojej osoby zarządu pracowników klubu oraz
zawodników z drużyny i ich pełne zaangażowanie na treningach,
minusów natomiast jak na razie
nie ma i najlepiej jakby ich w ogóle nie było.

Underek: Jaki cel wyznaczyli przed Panem działacze MKS-u?

M.P.: Konkretnego celu działacze nie wyznaczyli, mam spokojnie wprowadzać do zespołu młodzież i ogrywać ją żeby w przyszłości to ona decydowała o obliczu zespołu, a myślę że przy takich zawodnikach jak Gajewski, Bednarek czy Firlej, jest w stanie wiele się nauczyć.

Poodel: A czy istnieje jakaś „granica przyzwoitości”, którą by Pan wyznaczył, jeśli chodzi o
dorobek punktowy na koniec, by uznać rundę wiosenną za w miarę udaną?

M.P.: Celem moim jako trenera jest zdobycie jak największej
ilości punktów. Nie chciałbym mówić tu o
jakieś konkretnej liczbie, jest do zdobycia
39 punktów i zrobimy wszystko,aby jak
najwięcej zostało z nich dopisane do tych
zdobytych już przez MKS.

Underek: Na jakiej pozycji na boisku widzi się grający trener MKS-u?

M.P.: Decyzję, co do pozycji na boisku podejmę po serii zaplanowanych sparingów. Myślę, że będzie to raczej obrona, chociaż w czasie mojej przygody z piłką grałem w każdej formacji. Lecz nie ukrywam, że występy w formacji defensywnej zdominowały moją karierę.

Underek: MKS jest pierwszym klubem, jaki prowadzi Pan w seniorskiej piłce. Co Pan – jako trener – chciałby przekazać lędzińskim piłkarzom, czego ich nauczyć?

M.P.: Tak w mojej trenerskiej przygodzie z piłką jest to moja pierwsza praca z seniorami. Mam na pewno wiele do przekazania chłopakom z zajęć czysto piłkarskich, ponieważ w życiu miałem wielu trenerów i z wieloma szkołami piłkarskimi miałem do czynienia. Myślę, że mam coś ciekawego do przekazania, a przy okazji sam się jeszcze dużo nauczę, ponieważ w życiu na naukę nigdy nie jest za późno. Proszę kibiców o wyrozumiałość i pomoc w trakcie spotkań o ligowe punkty, gdyż to dla nich będziemy grać i im dedykować zdobywane punkty. Oby było ich jak najwięcej!

Poodel: Jak ocenia Pan potencjał naszej drużyny? Czy któryś z naszych zawodników dałby sobie radę w III- ligowym Rozwoju?

M.P.: Potencjał na pewno jest wielki, a moja w tym rola, aby poukładać ten zespół w taki sposób, by paru z tych chłopaków mogło zaistnieć nie tylko w okręgówce, ale co najmniej na szczeblu 3-ligowym.

Poodel: Jakie ma Pan, jako nasz trener, największe obawy przez zbliżającymi się rozgrywkami?

M.P.: Na pewno jakieś tam obawy są, ale ja nastawiam się do
tej pracy pozytywnie i myślę, że razem z chłopakami
pokażemy na wiosnę, że stać ten zespół na bardzo dużo.

Underek: Życzę zatem tego, by kiedyś Pan mógł rozmawiać o swoich trenerskich sukcesach. A proszę na koniec powiedzieć, co uważa Pan za swój największy sukces w karierze sportowej?

M.P.: Na pewno sam fakt gry w pierwszej lidze, w której rozegrałem 27 spotkań, długo także zapamiętam dwie zdobyte bramki w spotkaniach z Pogonią Szczecin i Petrochemią Płock, a także występ w finale pucharu Polski przeciwko Legii Warszawa w 1997 r. – choć przegrany. Teraz przyszedł czas na sukcesy trenerskie….

Underek i Poodel: Dziękujemy za rozmowę:)

Rozmawiali: Poodel i Underek

PS. Tekst niniejszego wywiadu będzie można znaleźć także w miesięczniku BIL, którego najnowszy lutowy nr już od jutra dostępny będzie w Lędzinach.