MKS Lędziny pokonał po interesującym spotkaniu Śląsk Świętochłowice 3:1, jednak w pewnym momencie wydarzenia sportowe zeszły niestety na drugi plan. Ważne są 3 punkty w ligowej tabeli, lecz lędziński klub zapewne okupi je karą finansową.

A to za sprawą incydentu, który miał miejsce tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy. Wtedy to trójka chuliganów zaatakowała graczy Śląska, doszło do szamotaniny. Po tym incydencie gracze Śląska opuścili boisko i odmówili gry, dopiero po 25 minutach i zapewnieniu bezpieczeństwa gościom, mecz mógł się rozpocząć. Całą awanturę szerzej opisuje strona Śląska, nie widziałem zaistniałego zdarzenia, więc opisywał tego nie będę. Ze strony Zarządu klubu, i kibiców MKS-u – tych prawdziwych, pozostaje przeprosić działaczy i piłkarzy klubu ze Świętochłowic za ten przykry incydent.

Spotkanie rozpoczęło się od nieśmiałych ataków gości, już w pierwszej minucie strzał Lelka obronił Mokry. Swoją przewagę trwającą kwadrans goście udokumentowali w 15 minucie. Kulpiński stracił piłkę w okolicy naszego pola karnego, piłka trafiła na 17 metr do Gawendy a ten uderzając w długi róg, nie dał szans Mokremu na skuteczną interwencję. Po stracie gola lędzinianie się otrząsneli, w 22 Gardawski pociągnął prawą stroną, zakręcił obrońcą w polu karnym i uderzył, bramkarz zdołał obronić ten strzał, ale wybił piłkę wprost pod nogę Firleja, który wpakował piłkę do pustej bramki. W 28 minucie błąd popełnili obrońcy Śląska, Bomba wyłuskał piłkę na linii pola karnego, zagrał do Gajewskiego, a ten uderzeniem pod poprzeczkę wyprowadził MKS na prowadzenie. W końcówce pierwszej połowy goście ruszyli do ataku, lecz w 32 minucie nasi zawodnicy po uderzeniu rywala wybili piłkę z linii bramkowej, w 35 Mokry obronił uderzenie Czapli, a w 38 Czwołek z 16 metrów przestrzelił.

Gdy wreszcie rozpoczęła się druga połowa, to stroną przeważającą nadal byli goście. W 47 minucie w sytuacji sam na sam w bramkę nie trafił Czwołek, a w 55 Mokry zwycięsko wyszedł z pojedynku z Lelkiem. Kłopoty MKS-u powiększyły się w 60 minucie, gdy za drugą żółtą kartkę – otrzymaną bezmyślnie za utrudnianie rozpoczęcia gry – boisko musiał opuścić Śliwa. Ale od czego mamy Krzysia Firleja, który imponuje skutecznością od kilku spotkań. W 88 minucie, po akcji prawą strona Samka, otrzymał piłkę na 10 metrze i kapitalnie uderzył w okienko bramki rywali. Byście państwo widzieli radość Krzyśka:) Wcześniej jednak przeżywaliśmy chwile grozy, gdyż świętochłowiczanie dążyli do wyrównania. Grali jednak nieskutecznie, gdyż w 65 minucie Parzonka uderzył z wolnego minimalnie nad poprzeczką, a w 69 główkował nad bramką Mokrego. Kilkukrotnie MKS-owi udało się także wyjść z opresji, gdy kotłowało się na naszym polu bramkowym, lecz opisana wcześniej akcja Samka z Firlejem, ostatecznie przypieczętowała wygraną MKS-u.

MKS: Mokry – Bednarek, Karlik (Gołaś 60), M.Roszak, Mikolasz, Kulpiński (Sopelewski 75), K.Firlej, Śliwa, Gajewski (Samek 65), Bomba (Brona 65), Gardawski

żółte kartki: Gołaś, Firlej, Bednarek

czerwona kartka: Śliwa (60 min. – dwie żołte)

Warto dodać, że swoje spotkanie wygrali także juniorzy, którzy rozgromili w Gardawicach tamtejszy LKS 7:1. Bramki zdobyli: Majer 2, Napieraj 2, Sala, Frukacz, Kaczmarek.

MKS: Gąsior – Sala,Cięciara,Drozdek,Długajczyk, Kostrzewa Paweł, Sowik, Salamon,Kostrzewa Grzegorz, Majer, Napieraj oraz Michalski, Kaczmarek, Piekut, Ziółkowski, Frukacz.