Sobotnie spotkanie 14. kolejki Tyskiej Klasy B dla drużyny Zbigniewa Janika było arcyważne w kontekście układu tabeli przed przerwą zimową. Już przed meczem było wiadomo, że ewentualna wygrana da naszej „dwójce” awans na pierwsze miejsce w ligowej stawce, a do rozegrania pozostanie jeszcze zaległy mecz z Czarnymi Piasek.

Choć gospodarze „okopali” się w środku ligowej tabeli, to zdecydowanie nie należało bagatelizować „wagi” sobotniego pojedynku, bowiem o ile drużyna Brzeźć nie bryluje no boiskach rywali, to na własnym terenie mogła pochwalić się wyjątkowo solidnym bilansem (5 zwycięstw, 1 porażka, 0 remisów), a przed dwoma tygodniami właśnie w meczu u siebie pokonali ówczesnego lidera z Frydka.

Spotkanie w swoim stylu rozpoczęli Lędzinianie, którzy mimo dość grząskiej i nierównej murawy starali się spokojnie rozgrywać piłkę i szukać swoich sytuacji w ataku pozycyjnym. Już w 4 minucie MKS „napoczął” rywala po indywidualnej akcji Majera, który najpierw w ciemno zaadresował piłkę w pole karne gospodarzy, a następnie wobec biernej postawy obrońców i pomyłce próbującego interweniować bramkarza, z najbliższej odległości pakuje piłkę do pustej bramki. Sześć minut później mieliśmy już 2:0 dla MKS. Pierwszy stały fragment gry, dobrą wrzutkę Gizy z rzutu rożnego wybijają obrońcy, jednak czujnie w polu karnym zachowuje się Smaza i głową kieruję piłkę do bramki. W 19 minucie gospodarze znaleźli się już na deskach. MKS prowadził wysoką grę na połowie Brzeźc, próbę wybycia piłki dobrze odczytuje Tabuła, podaje do Józefusa, a ten najpierw zwodem mija zawodnika gospodarzy, a następnie popisuje się kapitalnym uderzeniem z okolic 20. metra i zdobywa bramkę, która zdecydowanie byłą ozdobą całego spotkania.

Po trzech ciosach wyprowadzonych w niespełna 20 minut do głosu zaczęła dochodzić drużyna gospodarzy, którzy swoich okazji szukali głównie w zagrywaniu długich piłek w boczne sektory boiska lub próbując wykorzystać stałe fragmenty gry, które dość lekką ręką raz po raz dyktował arbiter.

W 28 minucie, po kolejnej „dziwnej” decyzji arbitra (oddający strzał zawodnik gospodarzy trafia kolegę z drużyny, a sędzia ku zaskoczeniu wskazuje na rzut rożny), piłkę, tym razem niestety do własnej bramki, kieruje Józefus, próbujący przeciąć dośrodkowanie z rzutu rożnego.

Kolejną bramkę tracimy po stracie piłki w środkowej strefie, gospodarze szybko rozgrywają atak, piłka ląduje na lewym skrzydle, pechowo próbuje interweniować Rozkwitalski, który poślizgnął się tuż przed składającym się do strzału Patrykiem Ślezioną, a ten w sytuacji sam na sam nie daje szans Czudajowi.

Gospodarze ewidentnie na nasze życzenie zostali „podłączeni do prądu” jednak MKS nadal starał się grać swoją piłkę i szukał swoich kolejnych okazji do zdobycia gola. W tym momencie jednak po raz kolejny arbiter główny postanowił pokazać, że jest dodatkowym atutem gospodarzy i w bardzo kontrowersyjnych, okolicznościach, tuż przed przerwą,  odgwizdał zagranie ręką w polu karnym Rozkwitalskiego. „Jedenastkę” na gola pewnie zamienia Gwiazda i do szatni schodzimy z wynikiem 3:3.

Na drugą połowę MKS wyszedł bardzo skoncentrowany, co było widać przede wszystkim w poczynaniach defensywnych, praktycznie przez całą drugą część gry nie dopuszczając gospodarzy do sytuacji pod bramką Czudaja. Pewność w tyłach miała także swoje przełożenie na grę po drugiej stronie boiska. Tam raz po raz zamęt w szeregach obronnych siali Kozaczuk z Majerem, jednak do 65 minuty szczęście było bliżej bramkarza gospodarzy – choć swoje sytuacje mieliśmy. Najpierw dobrą kontrę po prawej stronie próbował sfinalizować Majer, trafiając jednak w bramkarza, następnie po kolejnym stałym fragmencie Dominiec trafia w słupek, a dobitkę z najbliższej odległości Józefusa blokują obrońcy.

Cierpliwość i konsekwencja w grze w końcu jednak popłaciła i w końcu w 65 minucie ponownie na prowadzenie MKS wyprowadził Kozaczuk, ambitnie goniąc za piłką do linii końcowej zdecydował się na strzał z ostrego kąta i w sobie tylko znany sposób umieścił futbolówkę w siatce. Czwarta bramka dała zdecydowanie „kopa” naszym zawodnikom i już 5 minut później cieszyliśmy się z kolejnej, a swój dublet ustrzelił Majer, który elegancko wyszedł na pozycję, położył bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki.

W 80 minucie mieliśmy już 6:3, a wynik meczu ustalił Gardawski, który najpierw odebrał piłkę w środkowej strefie boiska, a następnie popędził w kierunku bramki rywali, mijając próbujących interweniować zawodników gospodarzy doszedł do sytuacji sam na sam i z zimną krwią skierował piłkę do bramki, podsumowując tym swoje bardzo dobre wejście z ławki w drugiej części gry.

Tak jak pisaliśmy na wstępie, dzięki zwycięstwu w Brzeźcach MKS II awansował na 1. miejsce w ligowej tabeli, tym samym zapewniając sobie także tytuł „Mistrza Jesieni”. Nasza dwójka o dwa „oczka” wyprzedza LKS Frydek, a przewagę może jeszcze powiększyć, bowiem 19 listopada na własnym terenie rozegra przeniesiony mecz 13. kolejki przeciwko Czarnym Piasek.

Tym samym wszystkich kibiców już teraz chcemy zaprosić na ostatni mecz seniorów w 2023 roku. Niedziela, 19 listopada, początek meczu o 13:30. Liczymy na Wasze wsparcie!

KS Brzeźce – MKS II Lędziny 3:6 (3:3) Majer 2, Józefus, Kozaczuk, Gardawski – Józefus (sam.), Śledziona, Gwiazda

Żółte kartki: Tabuła, Rozkwitalski

MKS II Lędziny: P.Czudaj – Smaza, Rozkwitalski, Dominiec, Kobus, Dudek, Tabuła, Giza (65’ Gardawski), Józefus, M.Majer (88’ Haba), Kozaczuk (88’ Zawodny)

Trener: Zbigniew Janik

Skrót meczu: