Dużo działo się dziś w Bełku na spotkaniu pomiędzy LKS a MKS Lędziny. Chociaż nasi zawodnicy dwukrotnie wychodzili w tym starciu na prowadzenie, to jednak z remisowego rezultatu (2:2) i tak raczej powinni się cieszyć. Gole dla Lędzin zdobywali Kostrzewa i Ingram, Bełk odpowiedział trafieniami Borowca i Wybierka.

[singlepic=13223,360,320]

Jak przystało na mecz na szczycie, emocji nie brakowało. W pierwszych dwudziestu minutach to gospodarze szturmowali bramkę MKS i wydawało się, że dość szybko udokumentują swoją optyczną przewagę. Stało się wręcz przeciwnie. W 24 minucie pierwszy właściwie wypad gości skończył się bramką. Świetne prostopadłe zagranie od Gadaja otrzymał Kostrzewa, pokazał plecy obrońcy i musnął piłkę obok interweniującego bramkarza. Futbolówka jeszcze długo toczyła się po nierównościach murawy, ale ostatecznie wpadła obok słupka.

Po zdobytym golu obraz gry… nie uległ zmianie. Trwał napór gospodarzy, zaś lędzinianie sporadycznie próbowali kontrować. Po niemal bliźniaczej (wobec tej bramkowej) akcji z Gadajem, stojący oko w oko z bramkarzem Kostrzewa tym razem minimalnie chybił. Wynik po pierwszej połowie, mimo usilnych starań gospodarzy, nie uległ zmianie.

[singlepic=13215,360,320]

Drugą połowę mocno mógł rozpocząć Uniejewski, bo po rzucie rożnym, niepilnowany przestrzelił głową. Jednak siedem minut po wznowieniu gry, świetną zespołową akcję przeprowadzili bełkowianie. Wydawało się już, że nic z tego nie będzie, bo Borowiec miał ostry kąt, lecz mimo wszystko silnym strzałem „zmieścił się” w bramce. Wtedy to nadeszły najtrudniejsze chwile dla lędzinian. Sobie tylko znanym sposobem Maciejowski zapobiegł wykończeniu dwóch „setek” w przeciągu jednej minuty.

Sytuacja już chwilę później znów zmieniła się o 180 stopni, bo goście przenieśli ciężar gry w szesnastkę rywala. Tam bramkarzowi dał sfaulować się Gadaj. Ku zaskoczeniu przyjezdnych kibiców do jedenastki podszedł Ingram. Wytrzymał on jednak ciśnienie tej olbrzymiej odpowiedzialności i trafił, mimo że Kobielski wyczuł jego intencje.

[singlepic=13212,360,320]

W Bełku zapanowała konsternacja, a w 60 minucie Lędziny mogły „zgasić światło”. Po świetnej klepce w narożniku boiska znów precyzyjnie dogrywał Gadaj, ale mocna główka Wróblewskiego z 7 metrów minęła światło bramki. Bełk rychło się otrząsnął i znów przystąpił do huraganowych ataków. Przydała się w tym szeroka ławka, bo wprowadzenie aż czterech zawodników nie wpłynęło na jakość konstruowanych akcji. My takiego komfortu kadrowego nie mieliśmy i dopiero na dziesięć minut przed końcem trener wpuścił na boisko… samego siebie.

Optyczna przewaga LKS wciąż rosła, choć cuda w bramce wyczyniał Maciejowski. Od czasu do czasu team Idczaka wychodził z ładnymi akcjami. Piłkarze w czerwonych trykotach nie chcieli wszak dodatkowo forsować tempa, próbowali poszanować piłkę, utrzymać znakomity rezultat i nie ryzykować nadziania się na błyskawiczną odpowiedź. Grający z mnóstwem serca MKS powoli przestawał nadążać za rywalem i uciekał się do fauli, nawet przed polem karnym. Po jednym z rzutów wolnych, w 87. minucie padł wyrównujący gol. Piłka wrzucana była z prawego sektora boiska z intencją, że któryś z nabiegających zawodników strąci ją do bramki. Tak się jednak nie stało, lecz futbolówka sama znalazła drogę do siatki, odbiwszy się jeszcze od słupka.

To jeszcze nakręciło piłkarzy LKS i z lekka popadających w chocholi marazm lokalnych fanów. Lędziny przetrwały jednak całą serię kornerów, rzutów wolnych i innych centr. Wydaje się, że dobrze prowadzący zawody sędzia Adrian Markiewicz nieco nazbyt przedłużył dzisiejszą rywalizację. Dochodziła 97. minuta, kiedy po ostrym zagraniu (ale czy na czerwień?) arbiter wyprosił Bednarka. Wynik szczęśliwie już nie uległ zmianie i chyba około setnej(!) minuty podział punktów stał się faktem.

Paradoksalnie, obie drużyny mogą czuć niedosyt po dzisiejszym szlagierze. MKS, bo jeszcze w 86. minucie mógł myśleć o dopisywaniu trzech punktów. LKS, bo statystyki przemawiały na ich korzyść. Piłkarzy z Lędzin należy dziś pochwalić za zaangażowanie, zadziorność i charakter w starciu na gorącym terenie. Niewątpliwie udowodnili, że nieprzypadkowo są wiceliderem. Lider z Bełku gra teraz cztery mecze wyjazdowe pod rząd. Kto wie…?

MKS Lędziny: Maciejowski, Bednarek, Roszak, Uniejewski, Sopelewski, Karlik, Gadaj, Ingram (Szprengiel 90), Wróblewski (Idczak 82), Stworzyjan, G.Kostrzewa (Michalski 90).

LKS Bełk: Kobielski, Wybierek, Stajer, Jasiczek, Cieślak (Gabryś 70), Borowiec, Kaczmarczyk, Oleś (Drapacz 60), Pieczka (Stanek 70), Stryczek, Bysiec.

Galerię z meczu można zobaczyć także na : www.sport.nowiny.pl/sport/98142-foto-hit-okregowki-belk-ledziny-na-remis.html

Statystyka

LKS

MKS

strzały celne

16

4

strzały niecelne

17

2

rzuty rożne

7

5

spalone

4

4

faule

22

18

żółte kartki

4

2

czerwone kartki

0

1