Arcyciekawy mecz – szybkie akcje, dużo strzałów, pasjonujące starcia. Wszystko to można było dziś oglądać w Lędzinach zarówno dzięki ekipie gospodarzy, jak i drużynie gości. Dąb Gaszowice przyjechał bowiem grać w piłkę i chociaż zapłacił za to wysoką cenę, to jednak należą mu się wielkie brawa za podjęcie walki. MKS wygrał aż 6:2, chociaż do przerwy nie znajdował antidotum na postawę rywala i przegrywał 1:2.

A wszystko zapowiadało się lekko, łatwo i przyjemnie. Już w 7. minucie MKS wyszedł na prowadzenie. W pole karne bez respektu wjechał Kostrzewa i już chwilę później został podcięty. „Jedenastkę” na gola zamienił – co nie powinno dziwić – Uniejewski. Potem aż do 20. minuty cuda wyczyniały się pod bramką gości, łącznie z faktem, że dwukrotnie wygłówkowywali brazucę z linii.

Zamiast oczekiwanego drugiego trafienia, nadeszło… wyrównanie. W wyniku nieporozumienia Roszaka z Maciejowskim, piłka na 35 metrze dostała się w prezencie Krystmanowi, który zrobił z niej użytek, przenosząc ją nad bramkarzem do siatki. Już chwilę później fantastycznym rogalem w okienko popisał się Ingram, ale wyciągnięty jak struna Niedziela, jakimś cudem sparował strzał na korner.

Upłynęło pół godziny gry i goście ukąsili po raz drugi. Dynamiczną kontrę wykończył Młynek, zaś arbiter nie miał zamiaru słuchać defensywy Lędzin, rozpaczliwie reklamującej pozycję spaloną. Po straconym drugim golu zrobiło się nerwowo, szczególnie „elektryczny” zrobił się Sopelewski. Również po drugiej stronie iskrzyło – gest zawodnika Dębu w stronę publiki, sprowokowanego wcześniej przez docinki naszych sympatyków, sędzia wycenił na „żółtko”. Sportowo też działo się całkiem dużo – w 43. minucie Kapela nie dostawił nogi po kolejnej nawałnicy na bramkę przyjezdnych, zaś techniczny strzał Gadaja udało się golkiperowi wypchnąć za lewy słupek.

Trudno dociec, co powiedział Sebastian Idczak w przerwie meczu swoim zawodnikom. Prawdopodobnie nie nadawałoby się to do „Mojej pierwszej czytanki” – ważne, że poskutkowało. MKS z furią rzucił się na rywala i już parę sekund po wznowieniu próbę Stworzyjana zatrzymał słupek.

Jednak siedem minut później, po rzucie rożnym, skutecznie główkował Roszak, co udało się zarejestrować.

[mecze]IermnH0L7E0[/mecze]

Przełomowa 53. minuta – dośrodkowuje Stworzyjan, główkuje Roszak.

Nie trzeba było długo czekać a lędzinianie już prowadzili 3:2. Tym razem głowy użył Karlik, zaś dośrodkowywał Kostrzewa. Myliłby się ten, kto uznałby, że w tym momencie mecz się skończył. Przeciwnie, Dąb szukał swoich okazji i parokrotnie nieomal nie doprowadził do wyrównania. Można powiedzieć, że powtórzył się scenariusz z Gaszowic. Też prowadziliśmy podówczas jednym trafieniem, a trzy gole dobiły przeciwników dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. Jak zatem dziś padły kolejne trzy gole?

W 80. minucie prostopadle zagrywa Stworzyjan. Piłkę dopada Gadaj, ta silnie uderzona przełamuje rękawice Niedzieli i wpada do bramki, mimo że defensor biegł z odsieczą tuż-tuż.

Siedem minut później kolejny raz strzela Gadaj, znów broni Niedziela i futbolówka… grzęźnie w błocie na linii, ale wpycha ją między słupki dopiero co wprowadzony Wróblewski.

Już w doliczonym czasie tenże Wróblewski pokazuje, jak wielką ochotę ma dziś do gry. Bardzo już zmęczeni obrońcy z Gaszowic zdają się być przy nim wolni jak ketchup, toteż zabawia się nieco, mija ich jak tyczki i ustala rezultat spotkania na 6:2.

Mimo takiego bagażu bramek goście mogli wracać do domu z podniesionym czołem. Zagrali dzisiaj dobre spotkanie, narobili naszym „pietra” – niemal do samego końca stanowili realne zagrożenie, którego nie odzwierciedlają ani rezultat, ani statystyki. A MKS? Pokazał charakter, ducha walki i futbol na poziomie znacznie przekraczającym standardy klasy okręgowej…

MKS Lędziny – Dąb Gaszowice 6:2 (1:2)

1:0 Uniejewski (7 min – karny), 1:1 Krystman (23 min.), 1:2 Młynek (30 min.), 2:2 M.Roszak (53 min.- głową), 3:2 Karlik (55 min. – głową), 4:2 Gadaj (80 min.), 5:2 Wróblewski (87 min.), 6:2 Wróblewski (90 min.)

Sędzia: Piotr Skalski (Bytom)

żółte kartki: Sopelewski, Kostrzewa, Karlik (MKS) – Michalski, Weideman, Cichecki (Dąb)

MKS: Maciejowski – Sopelewski, Bednarek (Wróblewski 85), Gadaj, Roszak, Uniejewski, Ingram (Kozłowski 89), Karlik, Kapela (Śliwa 55), Kostrzewa, Stworzyjan. Trener Sebastian Idczak

Dąb: Niedziela – Krystman (Sapek 75), Sander, Weideman, Sachs, Mazur, Orzeł, Cichecki, Porwoł, Ł.Michalski, Młynek. Trener Adam Jachimowicz

Statystyka

MKS

Dąb

strzały celne

18

4

strzały niecelne

8

2

rzuty rożne

6

2

spalone

1

2

faule

15

18

żółte kartki

3

3

czerwone kartki

0

0