Dzisiejszy mecz MKS-u z Orłem Mokre miał jednego bohatera, który zaznaczył swój udział przy wszystkich golach tego spotkania (jeśli można tak żartobliwie napisać:). Dzięki Krzysztofowi Firlejowi lędzinianie zdali zapowiadany egzamin ze skuteczności i pokonali mokrzan 4:1 (1:1).
Niesamowite efewkty przyniosło przesunięcie Krzyśka z obrony na jego nominalną pozycję, lewego pomocnika. Jedyny zgrzyt w jego występie, wobec świetnej postawy, można mu wybaczyć. Bowiem to po jego pechowej głowce w 44 minucie gry, piłkę przejął Tomasz Duran, który wpadł w pole karne i uderzając w długi róg, wyrównał stan meczu na 1:1. Wcześniej Firlej zachował się jak najbardziej prawidłowo i przytomnie w polu bramkowym rywali w 23 minucie. Gdy piłkę z rzutu z autu mocno wrzucił Kostrzewa, lot piłki przedłużył Karlik, głową uderzał Śliwa, a bramkarz gości odbił piłkę przed siebie, Krzysiek lekką podcinką trafił do siatki i zdobył prowadzenie. MKS w ten sam sposób zaskoczył rywali w 59 minucie. Gdy do wejścia na plac gry szykował sie już trener Idczak, niezadowolony z postawy zespołu w drugiej cześci meczu, mieliśmy akcję z udziałem tych samych aktorów. Znów Kostrzewa, Karlik i zamykający na długim słupku Firlej z bliska wpakował piłkę do siatki. Było 2:1, a MKS nie zwalniał. Po pięciu minutach z prawego skrzydła dośrodkował Idczak, a „Efej” strzałem z woleja w długi róg skompletował hattricka. A ponieważ w 77 minucie po starciu bramkarza Orła z Kostrzewą arbiter Adam Rafalski z Bytomia podyktował jedenastkę, koledzy jednoznacznie kazali Firlejowi podejść i wykonać rzut karny. Krzysiek podszedł do rzutu karnego, mocno uderzył w okienko i zdobył czwartą bramkę, po czym po kilkudziesięciu sekundach – przy brawach kolegów z drużyny i skromnej grupy kibiców, mógł zejść z boiska.
Sam mecz w sobie nie był wielkim widowiskiem, goście rzadko zapuszczali sie pod bramkę MKS-u – zaczęło im się to udawać dopiero, gdy przegrywali już wysoko. Próbowali zaskoczyć nas stałymi fragmentami gry, lecz gdy już dochodzili do dogodnych pozycji, piłka mijała cel. W defensywie mieli problemy z zatrzymaniem szalejącego na skrzydle Kostrzewy i często wpuszczali naszych graczy w pole karne. Jeszcze w kilku akcjach, nasi gracze zamiast podawać – strzelali, i odworotnie, na szczęście mieliśmy Firleja.
Ze spraw kadrowych, odnotowujemy w pierwszej drużynie debiut Grzegorza Cubra, którego dobre występy w juniorach zaowocowały, na razie krótką, ale szansą.
Bramki z meczu uwiecznione na wideo i zdjęcia, pojawią się wkrótce:)
A w niedzielę, 23 października, zagramy o 11.00 z rezerwami Rozwoju Katowice (mecz na boisku ze sztuczną murawą w Szopienicach).
MKS: Mokry, Skiba, Bednarek, M.Roszak, Sopelewski, Śliwa, Skutela, K.Firlej (Frukacz 80), Karlik (Idczak 60), Kapela (A.Gąsior 75), G.Kostrzewa (G.Cuber 85)
żołta kartka: Karlik
Na koniec jeszcze jedna kwestia, decyzją Wydziału Gier (komunikat z 14.10.2011 r.) MKS został ukarany walkowerem 0:3 za przegrany 2:3 mecz z Unią w Bieruniu. Powodem jest występ nieprawnionego zawodnika – Łukasza Brony, który według Związku miał pauzować 3, a nie 2 mecze, za czerwona kartkę z meczu z Sokołem Wola z 5 kolejki. Ten zweryfikowany wynik uwzględnię w tabeli. Władze klubu zapowiadają odwołanie, zwłaszcza w kwestii nałożonej także na klub kary finansowej, bo na anulowanie walkoweru trudno liczyć.
W pozostałych meczach:
Wola – Ogrodnik 1:0 (J.Jarnot)
Concordia – Bełk 1:1 (Pilc – Zagórski)
Stal Chełm – Unia B.S. 1:1 (Guzik – Buturla)
Unia Kosztowy – Pogoń Imielin 1:4 (H.Wilk – Buffi, Rusek, K.Cisoń, Braksator samobójcza)
Czarni – Rozwój II 1:3 (Kozłowski – Michalski, Szostek, Przybyszewski)
Krupiński – Śląsk 1:0 (Świenty)
GKS II – Orzesze 4:0 (Plewnia, Jarka, Kamiński, Ryś)