Każdy z Nas z niepokojem spogląda za okno. Opady deszczu nie ustają. Rzeki wzbierają, wszędzie pełno wody, na tyle dużo że już większość wczorajszych spotkań piłkarskich została odwołana. Jak będzie w środę? Pewnie podobnie – co tylko powiększy zamęt w piłkarskim terminarzu. Jak dobrze tylko, że MKS ma grać w Bieruniu, a w sobotę mamy pauzę. Bo na czym by grali Nasi piłkarze?

[singlepic=4082,360,320]

Latem kąpiel w piasku, jesienią kąpiel w błocie – czyli realia bocznego boiska. Kiedy pojawi się to prawdziwe – obiecane? Foto: Radek Roszak

Ciężko znaleźć określenia na to, jak określić murawę boiska w Lędzinach, zwłaszcza po wczorajszym meczu juniorów z Nadwiślanem Góra. Już w sobotę Krzysiek Firlej z Grzegorzem Bednarkiem zwłaszcza, musieli się nieźle nakombinować, by nie utopić się w fragmencie boiska pod którym zapadł się drenaż. Jak długo nam będą towarzyszyć takie obawy?

Treningi, mecze mistrzowskie pięciu drużyn (seniorzy, juniorzy, dwie drużyny trampkarzy, żaki) wymagają, by murawa była zawsze równa, przystrzyżona, linie wytyczone. Na sobotę ledwo udało się te warunki spełnić, zwłaszcza, że o wszystko dba jeden człowiek. Ukłony dla Pana Heńka! 🙂 Czy tak jednak musi być?

Do czego zmierzam. Nie podważam prawa do gry każdej drużyny na głównym boisku, młodzi piłkarze są tak samo ważni (przynajmniej powinni być) jak pierwsza drużyna. Mają prawo grać na dobrym boisku, dlatego szkoda, że trampkarze starsi w piątek grali na bocznym boisku w trawie momentami po kolana. Niektórzy więcej siły musieli włożyć w wybicie piłki z wysokiej trawy, niż w realizację założeń taktycznych. Dobrze, że przynajmniej od dziś boczne boisko ma swojego gospodarza (Henryka Kostkę) i powinno być na każdy mecz odpowiednio przygotowane. Choć wszyscy wiemy, że nawet, gdy jest przygotowane – to odbiega od standardów.

„Boisko” to bardzo odważna nazwa, jeśli chodzi o to, co tam się znajduje. Niedługo już najstarsi lędzinianie nie będą pamiętać, kiedy dało się tam rozegrać normalne spotkanie. Bliżej już mu chyba do przekształcenia w arenę motocrossową, niż futbolową. Podobno nawet bukmacherzy przyjmują zakłady, kiedy któryś z naszych młodych graczy połamie tam jakąś kończynę…

Ileż to już lat słyszymy obiecanki o zbudowaniu drugiego bocznego boiska, czy to do treningów, czy na potrzeby spotkań drużyn młodzieżowych? Władza ciągle nas mami obiecankami, że taki obiekt powstanie. I to nie tylko obecna władza, a wszystkie poprzednie też. Wszak w większości to te same osoby. Niestety, sport i dobro klubu znajdują się na dalekim miejscu w hierarchii włodarzy miasta. To zrozumiałe, że oświata też jest ważna – ale mam wrażenie, że w tym mieście wszystkie pieniądze idą na oświatę.

Pora się obudzić, bo jak kilka dni jeszcze opady nie ustaną – to 29 maja, kiedy mamy zagrać                     z Leśnikiem, okaże się, że nie bardzo jest na czym. Większość klubów ma zapewne podobny problem, ale on u nas częściowo mógłby być rozwiązany, gdyby nowego boiska nie budowano w tempie jedna wywrotka ziemi na średnio 5 lat.

Pora zrobić coś dla klubu, który mógłby być wizytówką miasta. Tylko nie dajmy się zwieźć przedwyborczym obietnicom. A po jesiennych wyborach, wymagajmy ich realizacji.