Prezentujemy relacje z dzisiejszego meczu, jakie zamieściły oficjalny portal Rekordu Bielsko (www.bts.rekord.com.pl), a także www.sportowebeskidy.pl.
Sportowebeskidy.pl (autor Bartłomiej Malec):
„Tylko wygrana w meczu z MKS-em Lędziny dawała rezerwom Rekordu szansę na realne utrzymanie się w grze o awans do IV ligi. Tego celu „rekordzistom” nie udało się spełnić.
Na wstępie należy zaznaczyć, iż mecz stał na wysokim poziomie. Wyższym od przeciętnego meczu „okręgówki”. Obie drużyny dały kibicom dobre widowisko. W początkowej fazie meczu nieznaczną przewagę mieli bielszczanie, którzy szukali swoich szans m.in. za sprawą próby Kacpra Kasprzaka, lecz wszelkie ich zapędy skutecznie unicestwiała defensywa MKS-u. W 21. minucie bliski szczęścia był z kolei Filip Waluś, który zdecydował się na strzał w długi róg, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę.
Piłka była przewrotna. 60 sekund później z bramki cieszyli się przyjezdni. Drużyna z Lędzin przeprowadziła efektowny, szybki atak, który golem spuentował Mateusz Wójcik, lokując piłkę z najbliższej odległości. To trafienie ustaliło losy premierowej odsłony meczu, a obrona z Lędzin ponownie dobrze odpierała ataki „rekordzistów”. Z okazji godnych odnotowania należy wspomnieć o strzale Marka Sobika z 32. minuty.
Po przerwie „rekordziści” ruszyli do odrabiania strat, wszak nie mieli już nic do stracenia. W 54. minucie do remisu doprowadził Marek Profic, który mocnym strzałem z okolic pola karnego pokonał bramkarza MKS-u. Chwilę później groźnie uderzał Szymon Wróblewski, jednak jego uderzenie zablokował defensor gości. Mijały minuty i widoczne było zmęczenie w obu szeregach. Zawodników Rekordu remis również nie satysfakcjonował, lecz nie mieli oni sytuacji z gatunku stuprocentowych. Mimo iż od 83. minuty grali w przewadze, wszak Dariusz Zygma został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1 – zwycięskim remisem dla MKS-u Lędziny. To oni i GLKS Wilkowice rywalizować będą w ostatniej kolejce o mistrzostwo Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej. Bielszczanie, aby cieszyć się z awansu muszą wygrać mecz w ostatniej kolejce i liczyć na przegrane GLKS-u i MKS-u. ”
www.bts.rekord.com.pl
Rekord II Bielsko-Biała – MKS Lędziny 1:1 (0:1)
„Ewentualna wygrana promowała bielszczan na pierwszą pozycję w tabeli, na jedną kolejkę przed końcem sezonu. Trzy punkty zdobyte przez „rekordzistów” utrzymywałyby jeszcze jakieś nadzieje w ekipie wilkowickiego GLKS-u. Finalny remis pozwolił MKS-owi zachować pozycję lidera, co w obliczu sobotniej konfrontacji z Pasjonatem Dankowice stawia drużynę z Lędzin w roli murowanego faworyta do awansu.
Przyjezdni całkiem zasłużenie wywieźli z Cygańskiego Lasu jeden punkt, będąc zespołem dobrze zorganizowanym, w pełni świadomym celu, wiedzącym jakimi środkami do niego dotrzeć. Podopieczni Adriana Napierały zostawili na murawie mnóstwo zdrowia, natomiast podeszli do spotkania z biało-zielonymi cokolwiek… „przemotywowani”. Arbiter spotkania pokazał bodaj osiem żółtych kartek, w zdecydowanej większości za grę faul. W 83. minucie po raz drugi w meczu bliską znajomość z żółtym kolorem zawarł Dariusz Zygma, przez co osłabił liczebnie drużynę. Już w doliczonym czasie gry z ławki rezerwowych relegowani zostali Grzegorz Kostrzewa oraz szkoleniowiec zespołu gości. Umiejętność panowania nad emocjami to coś, nad czym lędzinian czeka jeszcze trochę pracy.
Natomiast boiskowo i po piłkarsku MKS obronił się w co najmniej dobrym stopniu. Od startu przyjezdni świadomie ustąpili pola gospodarzom, co najwyraźniej tego dnia „rekordzistom” nie pasowało. Nie potrafili narzucić swoich warunków gry, podyktować wyższego tempa. Czyhając na kontrataki MKS doczekał się swojej wielkiej chwili w 22. minucie. Nieco wcześniej, po niecelnym strzale Filipa Walusia, biało-zieloni nie zdołali należycie zorganizować się w defensywie. W lukę na lewej stronie wdarł się Sebastian Rzepa, a gola na wagę prowadzenia zdobył ustawiony w okolicach dalszego słupka bramki Mateusz Wójcik.
W dość podobnych okolicznościach, ale już po przerwie do wyrównania doprowadzili „rekordziści”. Akcję prawą flanką Szymona Wróblewskiego zamknął optymalnym, płaskim trafieniem Marek Profic. Dla środkowego pomocnika rezerw Rekordu gol był zwieńczeniem udanego spotkania. Niestety niewielu spośród graczy gospodarzy równało poziomem do 34-latka. Z ciekawszych sytuacji podbramkowych odnotować warto minimalnie chybiona główkę Marka Sobika (61. min.) i strzał Radosława Dzierbickiego (81. min.). W tym drugim przypadku utracie gola zapobiegli pospołu – bramkarz MKS-u Mariusz Kuchta oraz wybijający piłkę sprzed nosa „rekordzistom” Karol Nowrocki.
O piłkarskim poziomie końcowych sekwencji spotkania nie ma sensu się rozwodzić, choćby ze względu na przytaczane na wstępie zdarzenia. Na finał futbolowego widowiska zabrakło… piłki nożnej.”