Dzisiejsze spotkanie, wbrew temu co może sugerować rezultat, nie było dla MKS-u spacerkiem. Zespół pokazał jednak wiarę w sukces, ambicję i wolę walki i mimo przejściowych problemów i sporych opałów, w jakich kilkakrotnie znalazła się drużyna Sebastiana Idczaka, wyszła z boju zwycięsko.

Zacznijmy od personaliów, bez Sitka i Uniejewskiego, ale za to z zatwierdzonym 4 listopada br. do gry Grzegorzem Szymoniakiem, który po 10 latach znów przywdział koszulkę MKS-u (na ławce rezerwowych od początku spotkania) MKS zaczął niepewnie i zaczęło się od mocnego uderzenia rywali. Silne uderzenie z 16 m obronił jednak Kwiatkowski, a później MKS przejął już inicjatywę i tak pozostało do końca pierwszej części meczu. Jej owocem były trzy okazje bramkowe, wszystkie z udziałem Stworzyjana. Dwie z nich w postaci indywidualnych rajdów naszego zawodnika, które za każdym razem w sytuacji sam na sam zatrzymywał bramkarz. Trzecia, już zespołowa w 15 minucie zakończyła się bramką. Długie podanie z głębi pola na prawą stronę dotarło do Bednarka, który precyzyjnie dośrodkował w pole karne, a tam akcję skutecznie zamknął wspomniany Stworzyjan. Z tej części gry zapamiętamy jeszcze starcie Karlika z rywalem w polu karnym, które arbiter Patryk Żmija zakwalifikował jak próbę wymuszenia rzutu karnego. Goście jedenastki doczekali się jednak w II polowie, gdy w 56 minucie faulował Ingram, i wtedy arbiter – choć decyzja była mniej jasna, niż w przypadku starcia z Karlikiem, jedenastkę podyktował. Łukasz Todorski mimo, że zmylił Kwiatkowskiego, uderzając w przeciwny róg, nie mógł cieszyć się z gola, bo piłka trafiła w słupek, a nikt z jego kolegów nie zdołał wykonać skutecznej dobitki. W pierwszym kwadransie MKS uratował jeszcze Kwiatkowski broniąc nogami w sytuacji sam na sam, tym samym limit ostrzeżeń się wyczerpał. MKS w odpowiedzi nie doczekał się gola, bowiem Nikodem Nagi stojąc oko w oko z bramkarzem gości po dograniu Stworzyjana przelobował nie tylko bramkarza, ale i bramkę. Nadal było nerwowo, bowiem goście nie rezygnowali, wyczuwając szansę wywiezienia choć punktu. W 80 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego lędzinianie dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej. Kiedy to goście nadal szturmowali bramkę Kwiatkowskiego, MKS w końcu odpowiedział w ostatnich sekundach meczu. Najpierw Gadaj z bliska skutecznie wykonał dobitkę strzału Stworzyjana, a po kilkudziesięciu sekundach długie podanie wprowadzonego po godzinie do gry Szymoniaka, na raty skutecznie sfinalizował Śliwa, celnie uderzając glową.

Reasumując, MKS miał w spotkaniu fragmenty dobre, ale i przydarzył się przestój, którego o mało co nie wykorzystali goście z Katowic. Ważne, jednak że w końcowym rozrachunku lędzinianie odnieśli jednak zwycięstwo, wrócili na zwycięski szlak i oby kontynuowali go za tydzień w kończącym rundę pojedynku z Ogrodnikiem w Cielmicach. Na tabelę znów można spoglądać z optymizmem i przyjemnością, a już 14 listopada przekonamy się czy zimę w fotelu lidera spędzi MKS, czy LKS Łąka.

MKS: Kwiatkowski – M.Roszak, Ingram, Karlik, Bednarek, M.Nagi, Hudy (Gadaj 46), Śliwa, Stworzyjan, Kapela (Szymoniak 60), N.Nagi.

żółte kartki: Bednarek, Karlik

  MKS Sparta
strzały celne 10 5
strzały niecelne 5 6
rzuty rożne 7 2
spalone 6 3
faule 15 8
żółte kartki 2 2