126 dni,czyli ponad 1/3 roku. Czas ten upłynął, od kiedy MKS Lędziny po raz ostatni pojawił się na murawie w pojedynku o punkty. Tymczasem już na „dzień dobry” czeka wyzwanie, które wiele zweryfikuje. W trzyipółtysiecznej wsi Bełk, na stadionie przy ulicy Głównej, lędzinianie w najbliższą sobotę (22.03.) o godzinie 15.00 zmierzą się z tamtejszym potentatem grupy I katowickiej ligi okręgowej.

[singlepic=11890,360,320]

Mateusz Śliwa (w czerwonym stroju) w trakcie czerwcowego pojedynku w Bełku. Foto: www.lksbelk.futbolowo.pl

Starcie lidera z wiceliderem zawsze generuje olbrzymie zainteresowanie, niezależnie od poziomu rozgrywek. Zwłaszcza, jeśli innych kandydatów do awansu na horyzoncie niewielu. Emocje zatem gwarantowane, jednak – mimo zwycięstwa MKS w rundzie jesiennej – to chyba bełkowian należy stawiać w roli lekkiego faworyta. I tak już silną kadrę jeszcze wzmocniono wartościowymi zawodnikami. Niebagatelny może też być atut własnego boiska z liczną grupą zagorzałych fanów, którzy nawet w Lędzinach meldują się zwykle pokaźną reprezentacją.

Myli się wszak ten, kto sądzi, że Lędziny zamierzają zwyczajnie nadstawić głowę pod topór. Ekipa gości z prymusowską skrupulatnością przepracowała okres przygotowawczy. Trener Sebastian Idczak – przy braku kontuzji i pauz kartkowych – ma do dyspozycji praktycznie ten sam trzon kadry, co na jesieni. Po osiągnięciu podium w zeszłym sezonie, apetyty rosną, a wielu kibiców życzyłoby sobie, aby wreszcie nawiązać do kapitalnej, acz przykrytej warstwą kurzu, historii klubu.

Grunt to nie przegrać, chciałoby się westchnąć. W razie porażki Bełk odskakuje na 4 punkty i ich dogonienie byłoby chyba trudniejsze niż awans jakiejś polskiej jedenastki do Ligi Mistrzów. Remis może okazać się nie taki zły, tym bardziej, że w razie tej samej liczby punktów na finiszu, mamy lepszy bilans bezpośrednich pojedynków. Nagabywany ostatnio przez redakcję Kamil Ingram, odparł filozoficznie, że „do końca sezonu zostało 14, nie jedno spotkanie. Przygotowujemy się na nie równie mocno, co na każde pozostałe”.

W powyższym stwierdzeniu zdaje się tkwić spora mądrość. Pozostaje więc życzyć najwyższej formy w Bełku i – przy całym szacunku do pozostałych rywali – pełnej koncentracji w nadchodzącej rundzie z Gaszowicami, Jejkowicami, Studzionkami…

Mecz poprowadzi Adrian Markiewicz z Katowic (arbiter III-ligowy).

Relację na żywo można będzie śledzić na www.sportowasilesia.com.