Na zakończenie rundy jesiennej MKS Lędziny w sobotę zmierzy się z zajmującym ostatnie miejsce w tabeli Śląskiem Świętochłowice. Ekipa ze „Skałki” przyjedzie do Lędzin pod wodzą nowego trenera Damiana Malujdy, który zapewne będzie chciał poszukać w Lędzinach jakichkolwiek punktów, dających nadzieję na skuteczną walkę o utrzymanie w gr.I. wiosną.

Nikogo nie trzeba przekonywać, że takie mecze – kiedy tabela wskazuje jednoznacznie faworyta – często bywają najtrudniejsze, z czego doskonale zdaje sobie sprawę trener Idczak, o czym świadczą jego wypowiedzi po meczu w Piasku. Zaledwie 4 punkty Śląska w rozgrywkach (wygrana w Orzeszu 1:0 w trzeciej kolejce i remis 1:1 z rezerwami GKS-u Katowice w czwartej), bilans bramkowy 11-47, to wynik zaskakująco mizerny – mając na uwadze liczbę przeprowadzonych przed sezonem transferów. By jednak wydrzeć kolejne punkty, trzeba się będzie zapewne sporo napracować. W ostatnim meczu Śląsk prowadził z Bełkiem do przerwy 2:1, by dopiero w drugich 45 minutach dać się zaskoczyć rywalom i pozwolić im zdobyć aż 5 goli, grając w składzie: Kuźnik, Gadomski (Przybytek), Jojko K., Jojko M. (Skrzypnik), Mołas, Nowak, Parzonka (Pleszak), Szulczek, Dymarczyk, Jurok (Czapla), Fruehmark.

Do składu rywali po dłuższej przerwie w meczu 14 kolejki powrócił Sebastian Jurok, niegdyś gracz MKS-u, a do niedawna jeszcze Unii Kosztowy.

A MKS? Nikt tym razem nie pauzuje za kartki. Zobaczymy czy Sebastian Idczak wystawi skład, który wywalczył 3 punkty w Piasku, czy dokona jakichś zmian. Prorokować wyniku nie będziemy, ale liczymy na 3 punkty, które być może pozwolą przesunąć się lędzińskiej ekipie nieco w górę tabeli.

Mecz poprowadzi arbiter z Rybnika – Sebastian Balon.